Posty

Zgrana płyta, czyli psychostan toruńskiego rocka (1)

Obraz
Chciałbym opublikować mój emocjonalny post z ostatniego piątku, który został skasowany łącznie z zablokowaniem mnie przez naszego kochanego toruńskiego rockmana. Post dotyczył jego najnowszej płyty, a zwłaszcza okładki. Do dziś zmieniło się to, ze już wiem już, kto był autorem tej nieszczęsnej grafiki. Dla mnie skojarzenie jednoznaczne - zwęglone ludzkie zwłoki.  Okładka płyty Psychostan, 2024, proj. Wojciech Włodarek      D oceń proszę Krzysiu, że odważyłem się w końcu napisać coś publicznie, a to nie zawsze spotyka się z aprobatą. Rozmawialiśmy przecież godzinami jak odwiedzałeś mój sklep muzyczny, który prowadziłem. Przynosiłeś mi nawet żarcie jak nie było go. Podziwiam Twoją skuteczność w docieraniu do mediów, list przebojów, dziennikarzy muzycznych - mozolna praca godna podziwu. Ale jest jeszcze treść, wizualna i muzyczna. Współpracujesz ze świetnymi muzykami Piotrem Skrzypczykiem i Krzysztofem Marciniakiem ale prosiłem Cię, zrezygnuj z pewnych rzeczy, postaraj się otworzy

Dla tęskniących za PRL

Obraz
Gdyby dziś przywrócić życie jak w PRL, jednym z uroków (lub upiorów) naszego życia byłyby sklepy Pewex i Baltona.  Torba z kolekcji aktora i kolekcjonera Krzysztofa Grzędy Zatem jest rok 2023 i nadal trwa komuna i PRL. Zarabiamy pieniądze, które są walutą niewymienialną. Możemy je wymienić na euro lub dolara tylko u tak zwanego cienkciarza, czyli po cenie "czarnorynkowej". Wówczas, w latach 80, całą przeciętną wypłatę mogliśmy wymienić na około 20 USD, co po przeliczeniu inflacji dziś (grudzień 2023) dałoby nam 55-65 USD.  Według "oficjalnego" bankowego kursu USD dolar kosztował 25% wartości czarnorynkowej, ale była to cena czysto teoretyczna. Zatem od ręki mogliśmy kupić 20 USD, podczas gdy państwo uważało, że to 80 USD. To jest dla młodszych czytelników pierwszy stopień wtajemniczenia w absurdy PRL. W TV mamy nadal dwa programy. w Sondzie o tytule "Kino w telefonie", dobijający już 80-tki panowie Kurek i Kamiński dziarsko pokazuja najnowszy smartfon iPho

(nie) legalne kasety magnetofonowe.

Obraz
Lata 90 XX wieku.  Takt, Tak!, Bravo, MG, BW, Elbo, Jam, Eurostar, Echo, Nora Music...  Kasety muzyczne nielicencyjne to patent nie tylko polski, ale też białoruski, ukraiński, egipski, turecki, irański... Kasety takie królowały wszędzie: na chodnikach, na targowiskach, rozkładanych łóżkach polowych, lub w charakterystycznych jugosłowiańskich czerwonych i pomarańczowych budkach dostępne były tysiące tytułów. Od muzyki biesiadnej, przez klasykę rocka, jazz, metal aż po muzykę poważną i arie operowe. Sklep Rockbox w Szczecinie, fot. ze zbiorów Roberta Cywińskiego Luki prawne, pozwalające aż do połowy lat 90-tych XX wieku bezkarnie powielać nagrania muzyczne spowodowały masową produkcję najpierw makabrycznych jakosciowo pocztówek dźwiękowych, a od końca lat 80-tych kaset magnetofonowych. Wyprodukowano tego setki tysięcy a może miliony. Wszystkim tytułom, które sprzedały się w ogromnych nakładach tak jak Thriller M. Jacksona powinniśmy dopisać jeszcze milion zza żelaznej kurtyny. Właścicie

Z KASETY NA KASETĘ

Obraz
To mógł być 1978 lub 1979 rok. Mieszkałem wraz z rodzicami w hotelu asystenckim na skraju campusu UMK w Toruniu. To takie dwa charakterystyczne siedmiopiętrowe budynki obok słynnego toruńskiego klubu studenckiego Od Nowa, gdzie próby miała tam wtedy nowofalowa Republika. W jednym z dwóch pokoi “segmentu” małżeńskiego stał piękny, nowy magnetofon kasetowy MK235 produkowany u nas w zakładach kasprzaka w Warszawie na licencji firmy Grundig. Często słyszę u nas spolszczone "Grundik", "miałem Grundika". Tak jak "Maxwell" zamiast "Maxell". Poniżej niemiecki identyczny oryginał naszego popularnego gadżetu. Produkcja w Polsce zaczęła się po kilku latach. Magnetofon Grundig C-235 automatic, reklama prasowa Pamiętam, jak siedziałem na podłodze w tym dwupokojowym segmencie rodziców i budowałem coś z klocków LEGO lub ich mniejszej enerdowskiej wersji PB. Jedną z moich zabaw było wieszanie pudełka jednej z kaset magnetofonowych na metalowej rurce, będącej wsp

Dzień, w którym ponownie uwierzyłem w polskie kino.

Obraz
Dziesięć dni minęło, odkąd wyszliśmy z kina wyczerpani i po prostu zażenowani prapremierą Akademii Pana Kleksa w adaptacji Macieja Kawulskiego. W międzyczasie odezwał się do nas w świątecznym okresie  wydawca soundtracku z nowej netflixowej wersji filmu Znachor w reżyserii Michała Gazdy, Marcin Kurzawski. Gdzieś tam mijaliśmy w Toruniu przed laty. Przysłał nam przepiękny pakiet płyt! Wydawca pojawił się wraz ze stoiskiem 30 grudnia na  giełdzie płytowej  w Inowrocławiu, dzięki czemu limitowane i podpisane płyty trafiły do kolekcjonerów z Inowrocławia, oraz do kilku popularnych sklepów i wystawców giełdowych. Marcin Kurzawski, właściciel Magnetic Records oraz Andrzej Śliwka - Frankenstein Vinyl. Zanim odebraliśmy przesyłkę, przesłuchaliśmy ten materiał dwu czy trzykrotnie ze Spotify  - wrażenia były bardzo, ale to bardzo zachęcające do obejrzenia tego obrazu. Ta muzyka to doskonałe tło do pokazania pomostu pomiędzy życiem miejskich elit, bogatego ziemiaństwa oraz chłopstwa. Oddajmy gło

Dzisiaj jestem tylko wspomnieniem...

Obraz
- Mamo, co Ci się najbardziej nie podobało w filmie? - zapytał około 10-letni synek, gdy wracaliśmy al. Ossolińskich do domu z nowej Akademii Pana Kleksa. A ponieważ obiecałem w poprzednim poście napisać wrażenia z filmu, postarałem się o bilety na jeszcze tegoroczny seans. Tekst "Hogwart dla ubogich" oparłem wyłącznie na podstawie obejrzanych trailerów. Podałem kilka inspiracji wizualnych i scenariuszowych i opisałem soundtrack. Teraz przechodzimy do samego filmu. W ramach przygotowania do dzisiejszego seansu obejrzałem wczoraj po wigilii wersję z 1983. Od razu przypomniała mi się szkolna wycieczka z mojej podstawówki nr 18 na toruńskim Rubinkowie tramwajem do nieistniejącego już kina Echo naprzeciwko parku botanicznego. Miałem osiem lub dziewięc lat i jak wszyscy do dziś pamiętam marsz wilkołaków na tle muzyki TSA i do dziś się boję.  Akcja nowej adaptacji zaczęła się w przeciętnej dzielnicy współczesnego Nowego Jorku. Nastoletnia córka mieszka z mama - wdową, mamy ruch u

Mój dawny blog o Toruniu

Obraz
 http://jchmielewski.blogspot.com/