Dzień, w którym ponownie uwierzyłem w polskie kino.
Dziesięć dni minęło, odkąd wyszliśmy z kina wyczerpani i po prostu zażenowani prapremierą Akademii Pana Kleksa w adaptacji Macieja Kawulskiego. W międzyczasie odezwał się do nas w świątecznym okresie wydawca soundtracku z nowej netflixowej wersji filmu Znachor w reżyserii Michała Gazdy, Marcin Kurzawski. Gdzieś tam mijaliśmy w Toruniu przed laty. Przysłał nam przepiękny pakiet płyt!
Zanim odebraliśmy przesyłkę, przesłuchaliśmy ten materiał dwu czy trzykrotnie ze Spotify - wrażenia były bardzo, ale to bardzo zachęcające do obejrzenia tego obrazu. Ta muzyka to doskonałe tło do pokazania pomostu pomiędzy życiem miejskich elit, bogatego ziemiaństwa oraz chłopstwa. Oddajmy głos wydawcy i kompozytorowi: Tak brzmiała Polska sprzed lat. Każdy, kto jest po seansie „Znachora”, zachwyca się skrupulatnym odtworzeniem realiów Polski sprzed lat: w scenografii, strojach czy wiernym ukazaniu codziennego życia i obyczajów. Paweł Lucewicz dokonał wszelkich starań, by jego muzyka była przestrzenią perfekcyjnie przedstawiającą mazowiecką wieś lat 30. XX wieku. Z pomocą przyszedł zespół Svahy - trio wykonujące tradycyjną muzykę i lokalny folklor. Sugestywne kompozycje, filmowe orkiestracje, dawne instrumenty, biały śpiew – wszystkie te elementy sprawiły, że świat na nowo zachwycił się polską muzyką ludową. - Powstała muzyka, która poza swoją funkcją w filmie pozwoliła mi wyrazić swój sentyment do starego kina. Nie ukrywam, że kompozycja tych wszystkich emocjonalnych tematów i zaznaczenie lirycznej relacji między bohaterami to był raj dla kompozytora - mówi Paweł Lucewicz.
Równie ważne było pytanie, jak oświetlać plan zdjęciowy. - Pamiętam, że Tomek przejmował się pogodą, a potem sam przyznał, że zawsze towarzyszyło nam słońce. To był kolejny aspekt logistyki i planowania produkcji - wspomina producentka Magdalena Szwedkowicz. Naprawdę czuć w tym filmie, że stworzony był z sercem przez cały zespół filmowy. Cała ekipa chwali zaangażowanie w proces powstawania „Znachora”. Mowa nie tylko o fizycznej transformacji, ale też o wnoszeniu do produkcji pomysłów, jak jeszcze lepiej dookreślić jego bohatera. - Miałem przy tym projekcie okazję współpracować z twórcami, którzy słuchają, szanują głos innych. Chcą, żeby współuczestniczyć w procesie tworzenia. Wszyscy tutaj mocno zaangażowaliśmy się w ten projekt i każdemu zależało na dobrym efekcie. Czasami robiliśmy burzę mózgów, a czasami komuś po prostu wpadł do głowy jakiś dobry pomysł. Oczywiście, nie każdy z tych pomysłów wchodził - moje też nie - ale najważniejsze jest to, że pracowaliśmy w takim składzie, że nikt nie bał się o tych pomysłach mówić głośno - dodaje aktor grający Znachora, Leszek Lichota.
Znachor z 2023 to pochwała życia. I nie dziwi mnie, że najnowsza ekranizacja filmu „Znachor” bije rekordy popularności. Dotychczas na całym świecie obejrzało go już ponad 40 milionów widzów, a my skromnie dołączamy do tej społeczności. A w głowie do teraz pobrzmiewają przeboje Hanki Ordonówny z filmu "Szpieg w masce" pokazywanego w Radoliszkach objazdowym kinie...
Komentarze
Prześlij komentarz